wtorek, 5 stycznia 2016

MINIATURKA 1

 Nie udało mi się.
Zawiodłem.
Nie spełniłem tego, co przyrzekłem sam sobie już dawno.
Nie zdążyłem ochronić swojej ukochanej.
Teraz, gdy razem ze wszystkimi widzę ją umierającą, z ogromnym trudem powstrzymuję łzy. Obiecałem sobie, że mimo wszystko będę ją chronić. Pomimo tego, że ona od lat próbuje się mnie pozbyć. A ja? Tak, ja też chciałem ją zabić, uważałem ją za najgorszego wroga. Jednak to nie ma już znaczenia. Od wielu miesięcy nie miało żadnego znaczenia. Pokochałem tą kobietę. Pokochałem kobietę, która nie jest dla mnie, która jest  z moim najlepszym przyjacielem, tą, która chciała mnie zabić i tą, którą chciałem uśmiercić . A teraz pragnę jedynie jej szczęścia i bezpieczeństwa. Chcę, aby żyła. Pragnę każdego dnia widzieć jej kasztanowe włosy, wesoły uśmiech i karmelowe oczy, w których tańczą radosne iskierki.
To wszystko stało się tak nagle, tak niespodziewanie... Był piękny dzień, który nie zwiastował żadnych nieszczęść.  Ja z Weasley'em przyźjanimy się od roku. Ron przestał zadawać się z Potterr'em. Nie wiem dlaczego, nigdy nie poruszał tego tematu. Chodziłem z Pansy, a Rudy z Granger... Cieszyłem się, że Hermiona się zgodziła na spotkanie ze mną.
Postanowiłem pospacerować po Hogwarckich błoniach wraz z przyjaciółmi. Trzeba było skorzystać z jednego z niewielu dni podczas, których na dowrze nie ma praktycznie nikogo. Ron przyszedł z Hermioną, a ja przyprowadziłem Pansy. Wszyscy dobrze się bawiliśmy, śmiejąc się na świeżym powietrzu. Potem postanowiliśmy się rozdzielić. Ja spacerowałem z  Weasley'em i rozmawiałem o planach przyszłość. Nasze dziewczyny poszły w przeciwną storonę, również rozmawiając o czymś z uwagą.
Kilka razy minęliśmy się. Każda okazja, aby ją spotkać była dobra. Prawda?  Gryfonka była nie tylko piękna, ale też mądrą dziewczyną. Mój kupel, Ron jest ogromnym szczęściarzem, że ma taką dziewczynę.
- Cieszy mnie, że nasze dziewczyny zażegnały swój konflikt - rzekł Weasley widząc, że obie się uśmiechają i gawędzą jak stare, dobre przyjaciółki.
- Ja także jestem szczęśliwy z tego powodu – odparłem spokojnie, spoglądając ukradkiem na brązowowłosą .Na moment nasze spojrzenia skrzyżowały się.
My nadal staliśmy w miejscu, a one coraz bardziej się zbliżały. Nagle coś zaszeleściło, a z zarośli obok nich wypełzł ogromny, czarny wąż. Swoją drogą, ciekawe jak tam się znalazł?
Pansy i Granger odskoczyły do tyłu przerażone, a kasztanowowłosa dodatkowo syknęła z bólu, zwierze ukąsiło ją w nogę. To wszystko stało się tak szybko, nawet tego nie zauważyłem. Hermiona po chwili upadła, a gad z powrotem zniknął w zaroślach. Obaj  przerażeni do niej podbiegliśmy.
Żałuję, że nie zdołałem jej wtedy ochronić. Teraz leży umierająca. Moja piękna Hermiona, która nie wie jak bardzo ważna jest dla mnie, umiera. Pewnie myśli, że skaczę z radości z tego powodu. Gdyby tylko wiedziała, że prawda jest inna. Gdyby miała pojęcie jak bardzo ją pokochałem....
- Hermiono, nie odchodź, błagam – powiedziałem do niej, choć i tak pewnie nie mogła mnie usłyszeć. Byłem z nią sam, jej chłopak i Pansy pobiegli po pomoc, pozostawiając Gryfonkę pod moją opieką.
- Malfoy? To ty? – Usłyszałem słaby głos. Kobieta podniosła powieki i spojrzała w moją stronę.
- Hermiona – rzekłem zaskoczony, myślałem, że jest nieprzytomna. – Nic nie mów, oszczędzaj siły – poleciłem.
Nie posłuchałaś.
Nigdy mnie nie słuchałaś.
- Ty się o mnie martwisz, Draco? – Zapytała, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Odpowiedziałem jej uśmiechem.
- To koniec,  – szepnęła słabym głosem. - Wybacz mi wszystkie winy – powiedziała – Wygrałeś tą wojnę.
- Wybaczam, ale to nie koniec– powiedziałem. – Wyzdrowiejesz. Wojnę z tobą już dawno zakończyłem… - znów nie dała mi dokończyć.
- Nie Draco, ja umieram – rzekła, jej głos był taki cichy, taki słaby.
- Nie Hermiono, nie umrzesz. Nie pozwolę ci na to – powiedziałem stanowczo. – Pani Pomfrey cię wyleczy.
- Powinieneś świętować, Malfoy. Przecież tego pragnąłeś. Zawsze chciałeś mnie zabić, tak jak ja ciebie.
- Już dawno zawładnęłaś mym sercem, Granger.
- Kochasz mnie, Draco?
- Nie mów nic, nie marnuj swych sił – poleciłem kolejny raz.
Czy mówiłem już, że nigdy mnie nie słuchałaś, Hermiono?
- Umieram. Umieram szczęśliwa, bo jestem w twym sercu. Żegnaj, Draco – powiedziała głosem jeszcze słabszym niż wcześniej, a potem przymknęła powieki.
- Hermionaa, nie!
Odeszła.
Moja brązowooka Gryfonko, dlaczego mnie zostawiłaś?
______________________________________________________________________

Niestety napisanie całego rozdziału w jeden dzień jet ponad moje siły, dlatego narazie wstawiam tylko miniaturkę. Nie ma ona nic wspólnego z moim opowiadaniem, ale nie chciałam, żeby blog był taki pusty ;)
Mam nadzieję, że miniaturka się Wam spodoba.

Zα¢zαяσωαиα

2 komentarze:

  1. Miniaturka jest bardzo mi się podoba i jest urocza. To słodkie, że Draco się o nią martwi. Biedna Hermiona, przynajmniej Draco na zawsze będzie miał ją w sercu.
    Pozdrawiam, Luna
    with-you-dramione.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieprawdopodobne... Nawet w obliczu śmierci Hermiony Draco nie wyznaje swoich uczuć... Mówi, że wszystko będzie dobrze, wyratuje ją. A jednak nie robi nic, oprócz rozmowy - i to z minimum informacji. Hm...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic